Tym razem duuużo tekstu i ani jednej fotki – gawęda o szybkości Lightrooma.
Nie tak dawno znajomy zakończył dość duże zlecenie fotograficzne czego rezultatem jest ok. 23000 zdjęć (RAW-ów z 5D mkII) i trzeba to jakoś przejrzeć, posegregować, opisać, obrobić itd. Plan miał taki: tworzy nowy katalog w Lightroomie tylko do tej serii fotek a żeby wszystko śmigało od razu tworzy prewki 1:1. Ze względu na objętość materiału pliki źródłowe wylądowały na pierwszym dysku zewnętrznym, na drugim – katalog Lightrooma w prewkami. Pierwsze dość duże zaskoczenie: import zdjęć z generowaniem prewek trwał 2 dni (!!!) a sprzętu bynajmniej nie ma przedpotopowego:
- MacBook Pro 17″ (2010)
- Intel i7 2,66 MHz
- 8 GB RAM DDR3 1067 MHz
- w środku dysk SSD Crucial RealSSD C300 CTFDDAC256MAG-1G1 2.5″ 256GB
- zdjęcia na dysku zew. LaCie 2big Quadra 2x 2TB Raid 1 na eSATA przez LaCie SATA II ExpressCard/34
- katalog Lightroom na LaCie Little Big Disk Quadra 2x 500GB Raid 0 na FW800
Sam katalog natomiast urósł do rozmiaru ponad 200GB! W tym momencie dostaję telefon w stylu: „co jest grane z tym Lightroomem! Zmarnowałem 2 dni na generowanie prewek 1:1 a i tak chodzi mi to jak …(cenzura)… że nie da się tego nawet normalnie przejrzeć…”. Cóż… ja na to nie zwracałem szczególnej uwagi, bo przy kilkuset zdjęciach raz na jakiś czas można sobie trochę poczekać, ale jak ma się do przepuszczenia 23 tys. fotek a terminy gonią to faktycznie każda sekunda się liczy – szczególnie na tak banalnych i upierdliwych operacjach jak przeglądanie i segregowanie materiału.
Temat należało zbadać więc umówiliśmy się na testy. Znajomy przyjechał więc do mnie z całym tym majdanem i się zaczęło…
Na wstępie okazało się, że bezpośrednio po imporcie zadał automatyczne kadrowanie do odpowiednich proporcji. Co to oznacza? Wygenerowane prewki 1:1 stały się nieaktualne więc podczas przeglądania Lightroom dla każdego zdjęcia renderował podgląd od nowa… co trwało. Przy tej okazji zdałem sobie sprawę jeszcze z jednego oczywistego faktu – odpowiednie ustawienie standardowego rozmiaru prewek (Catalog Settings > File Handling > Standard Preview Size) gdy nie renderujemy ich w rozmiarze 1:1 podczas importu . Ustawienie zbyt małej wielkości w stosunku do posiadanego ekranu zaowocuje tym samym podczas przeglądania i Lightroom dla każdego zdjęcia będzie renderował podgląd od nowa. Pomijam tu oczywiście fakt powiększania zdjęć w celu podglądu 1:1 np. w celu sprawdzenia czy aby na pewno ostrość mamy na źrenicy oka ;-).
Dodatkowo aby porównać co najbardziej się opłaca podczas importu – nie generowanie prewek, generowanie prewek standardowych (ustawienie na 2048 pixels) czy generowanie prewek 1:1 – zrobiliśmy testy na próbce 1000 zdjęć (import RAW-ów z 5D mkII, znajdujących się już na dysku zew.):
- bez prewek – czas importu: ok. 40-50 sek., waga katalogu: 8,8MB, waga prewek 150MB (miało być bez prewek, ale widocznie prewki Grid View tyle zajmują)
- prewki standardowe – czas importu: ok. 18 min., waga katalogu: 8,8MB, waga prewek 1,12GB
- prewki 1:1 – czas importu: ok. 84 min., waga katalogu: 8,8MB, waga prewek 9GB (dopiero tu uwierzyłem, że trwało mu to 2 dni ;-))
Potem oczywiście testy organoleptyczne szybkości przeglądania. W pierwszym przypadku oczywiście ciągnęło się to jak flaki w oleju, ale między drugą i trzecią opcją nie było różnicy i dość ładnie to śmigało, po co więc przepłacać?
Wnioski z historii:
- Nie warto renderować podczas importu prewek 1:1 – za dużo czasu i miejsca to zajmuje. Nie wszystkie zdjęcia podczas przeglądu musimy oglądać w powiększeniu 1:1, a na rendering tych nielicznych, które trzeba, można trochę poczekać.
- Warto renderować standardowe prewki, ale w wielkości min. rozdzielczości posiadanego ekranu
- Po imporcie nie dotykać żadnego suwaczka zanim nie przejrzy się i nie posegreguje materiału, wtedy idzie to w miarę szybko i sprawnie.
Celowo używam stwierdzenia „w miarę szybko” bo ostatecznie skończyło się na zakupie licencji do osobnego oprogramowania w którym można to zrobić naprawdę szybko…
a jakie to owo zakupione oprogramowanie??
Photo Mechanic